Kolejne święto górników za nami. W czasie trzydniowej, wyjątkowej imprezy doszło do kilku niezwykłych zdarzeń.
Impreza nawiązująca do Bergfestów organizowanych na pamiątkę odkrycia złóż srebronośnych 16 lipca 1784 roku zaczęła się już w piątek w kościele ewangelickim. Wieczorem otwarto tam wystawę pt. “Enklawa. Osada herrnhutów w Gnadenfeld – Pawłowiczkach” przedstawiającą historię osady w Gnadenfeld (obecnie Pawłowiczki) na terenie powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego. W 1722 roku powstała tam „na surowym korzeniu”, czyli w miejscu dotąd niezamieszkałym, miejscowość dla uchodźców protestanckich z Moraw – Braci Morawskich.
Wystawie, która można będzie oglądać w Kościele Zbawiciela do jesieni, towarzyszył koncert zespołu Zaginione Archiwum grającego muzykę herrnhutów.
– Przez tę wystawę i muzykę „odkopujemy” bardzo mało znaną cząstkę historii Śląska – mówili uczestnicy spotkania będącego częścią organizowanego przez parafię cyklu „Rozmowy wokół Biblii”.
W sobotę na Rynku odbyły się warsztaty pieśni śląskich, w kościele ewangelickim uczono się malować suchymi pastelami, po Muzeum (także w niedzielę) oprowadzano szlakiem barbórki, górnictwa i świętej Barbary, która patronką górników w połowie XVIII wieku została właśnie w Mieście Gwarków.
Na scenie spektakl, koncert i zabawę w jednym dla dzieci zorganizowała Ślōnsko Bajarka, potem pokaz musztry dała Orkiestra Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Za śląskie, ale nieoczywiste klimaty wziął się zespół Ligocianie i Grzegorz Płonka.
Na koniec dnia niezwykły koncert dała orkiestra koncertowa Power of Winds . w tym punkcie mieliśmy do czynienia z prapremierą nowego, tarnogórskiego utworu napisanego przez dyrygenta Klaudiusza Janię, który stworzył wariację opartą na Tarnogórskim Dzwoneczku. Utworowi zagranemu m.in. na kawałku kolejowej towarzyszył (na koniec koncertu) śląski rap, którego tarnogórzan starał się nauczyć Łukasz Wylenżek z synem Antkiem.
– Po tarnogórskim walczyku, dzwoneczku dorobiliśmy się tarnogórskiego instrumentu – szyny kolejowej! – żartował za sceny Klaudiusz Jania prognozując, że w przyszłości na kolejowych „glajzach” w czasie Barbórki nie będzie się już grało „Feuerfestu” Straussa, ale „Tarnogórski Dzwoneczek” właśnie.
Utwór Johanna Straussa na kowadło zastąpione u nas kawałkiem szyny zagrała w niedzielę Reprezentacyjna Orkiestra Gminy Miasteczko Śląskie. Razem z nią metaliczne dźwięki (dwukrotnie, bo także na bis!) młotkami wygrali tarnogórzanie i goście imprezy.
Po koncercie na 100 pyrlików przyszedł czas na drugą prapremierę imprezy: „Tarnogórski Dzwoneczek” zaaranżowany przez Alinę Burkano wykonała młodzieżowo-dziecięca orkiestra Śląskie Smyki pod batutą Alicji Pacześniak-Słoty. Dyrygentka popukała pyrlikiem w odpowiednich miejscach, delikatnie…i wydobyła z nich – zdaniem wielu – to, co najpiękniejsze.
– Dziękuję za zaufanie! Szczęść Boże! – powiedziała po koncercie.
Mniej muzycznymi, choć nie do końca, ale z wielu względów najważniejszymi punktami imprezy były uroczystości w Parku Kunszt oraz spektakl „Skok przez skórę” odegrany na Rynku.
Pierwsze wydarzenie to uroczystości rocznicowe na pamiątkę odkrycia 16 lipca 1784 roku złóż srebronośnych w szybie Rudolphine. To właśnie na pamiątkę tego wydarzenia zaczęło się w końcu XVIII wieku organizowanie Bergfestów czyli letnich świąt górniczych. Grudniowe, węglowe Barbórki do dopiero II połowa XIX wieku.
Spektakl „Skok przez skórę”, który od lat 50. towarzyszył otwarciu tarnogórskich Gwarków, ale jego odgrywanie zarzucono. Kilka lat temu stowarzyszenie Góry Kultury przypomniały o tym w czasie Barbórki, w tym roku spektakl odebrano na kilkadziesiąt aktorów. Jego podstawowym elementem jest oczywiście skok przez skórę jako symboliczne wejście w poczet górników. Tej zaszczytnego przywileju mogli po spektaklu dostąpić wszyscy chętni tarnogórzanie. Podobnie jak zakosztować „Tarnogórskiego Walczyka”, do którego zgromadzonych na Rynku ludzi zaprosili uczestnicy spektaklu.
Za scenariusz i scenografię z ramienia stowarzyszenia Góry Kultury odpowiadała Sylwia Jata, w scenografii wspierała ją Barbara Kwas, Justyna Michalska czuwała nad choreografią, a całość wyreżyserował aktor Grzegorz Kwas. W obsadzie zobaczyliśmy m.in członków grupy Niespasowani, członków Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, Tarnogórskiego Stowarzyszenia Uniwersytet Trzeciego Wieku, Chór Mieszany Allegro / Allegro Choir oraz członków Orkiestry Kamiliańskiej.
—————————————————————-
TARNOGÓRSKA BARBÓRKA
Tarnogórskie kroniki donoszą, że za założenie bractwa św. Barbary w Tarnowskich Górach odpowiedzialni są Jezuici, którzy przybyli do najprężniej się wówczas na Śląsku rozwijającego miasta gwarków w wieku. To oni zainspirować mieli powstanie bractwa św. Barbary już w 1721 roku przy tarnogórskiej parafii Piotra i Pawła. Nie w pierwszeństwie jednak tkwi wyjątkowość tutejszego bractwa, ale w doniosłości i zapoczątkowaniu czegoś, co dziś uważamy na oczywiste: członkowie bractwa założonego w mieście górniczym uznali, że patronka m.in. dobrej śmieci byłaby najlepszą opiekunką miasta i wszystkich jego górników.
Nie wiadomo, czy papież Benedykt XIV myślał tak samo, ale 26 później uznał istnienie bractwa zatwierdzając jego statut w specjalnej Bulli. Dokument dotarł do Krakowa (wschodnie rubieże Górnego Śląska do początków XIX wieku należały do diecezji krakowskiej) 21 marca 1747 roku. Miejscowi uznali, że ogłoszenie tej dobrej nowiny w zwykłą niedzielę nie przystoi, dlatego zdecydowali, że bullę odczytają w Święto Wniebowzięcia czyli 15 sierpnia. Nie wiemy, jak wyglądał owa uroczystość, do dziś zachowała się natomiast księga pamiątkowa bractwa w wydanym w tym samym roku modlitewnikiem.
BERGFEST
Z początkiem roku 1784 na polecenie hrabiego Redena i Heinitza nakazano poszukiwań złóż rud srebronośnych w okolicach Tarnowskich Gór, którego górnictwo po wojnie 30-letniej zaczęło podupadać. Do epokowego w swoich skutkach odkrycia doszło 16 lipca 1784 roku w szybie Rudolphine na terenie Bobrownik Śląskich. Tego samego roku założono w tym miejscu kopalnię Fryderyk, w której cztery lat później sprowadzono pierwszą maszynę parową. 32-calowa maszyna zbudowana w technologii Newcomena sprowadzona z Walii, aby odwadniać podziemia, zmieniła bieg historii wywołując drugą rewolucję górniczą w Tarnowskich Górach, symbolicznie rozpoczynając także rewolucję przemysłową na europejskim kontynencie dając zaczątek industrializacji Górnego Śląska. Tarnogórzanie nie byli z pewnością świadomi epokowości odkrycia Redena i Heinitza, ale mimo to na pamiątkę tamtych wydarzeń usypali w sąsiedztwie kopalni pamiątkowy kopiec spotykając się przy nim co roku właśnie 16 lipca na Bergfeście czyli święcie górniczym. Działo się tak do początków XX wieku, kiedy tarnogórskie górnictwo zakończyło się wraz z zamknięciem kopalni Fryderyk.